jeśli chodzi o ukraińskie piwa, to za Obołonem nie przepadam. tzn. nie wzgardzę, zwł. że często jest to jedyne piwo w knajpie, ale jeśli mam wybór, to stawiam na Slawutycza. popadam przy tym w skrajności, bo najbardziej lubię Slawutycza trójkę (słabe, aksamitne, idealne na kaca) lub mocną, ciemną jedenastkę. opcja drugiego wyboru to dowolne Czernichowskie (Czernichywskie).
Lwowskie mnie osobiście rozczarowało, z wyjątkiem portera, o którym można powiedzieć: klasa. z wojaży po Ukrainie przywożę sobie własnie portery lwowskie, może troszke z nostalgii po II RP?
szkoda, że w Polsce można kupić tylko Obołony i Mazepę (w sumie też obołon). choć zdaje się w galerii krakowskiej raz widziałem portera, ale może mi się przywidziało?