Jakiś dziwny ten TdP w tym roku.
Owszem emocje do końca, ale powoli z kolarstwa szosowego robi się kolarstwo torowe. Kolarze zamiast jechać przez Polskę jeżdżą w kółko po pętlach, może to i lepsze dla kibiców na miejscu i tv, ale to nie jest już klasyczne kolarstwo.
Naprawdę nie rozumiem, po co jeździć dookoła Bukowiny jak można zrobić np. morderczy etap na trasie Krynica - Zakopane. A w ogóle jeżeli prawdziwe ściganie wg organizatorów ma miejsce dopiero w górach to po jakiego groma robić etapy płaskie jak na stolnicy tp. Pruszków - Częstochowa. Zrobić tour Karkonosze - Bieszczady i to dopiero będzie masakra

Lang zmienił termin z września na sierpień, bo niby jesienią w Polsce pada śnieg. Niestety zaraz po TdF grupy wysyłają rezerwowe składy. Może jednak lepiej byłoby tuż przed Vueltą, którą programowy odpuszcza większość uczestników TdF i GdI, może wtedy przyjechaliby do nas Schlekowie, Contador, Evans, Cancelarra czy Baso.
No i ta straszliwa komercjalizacja, premia Tauronu, koszulka Fiata i ci kiczowaci husarzy Skandii!!!
To tyle narzekania, bo to w zasadzie jedyna cykliczna impreza sportowa w Polsce o randze światowej.