Od kiedy zabudowano zlewnię Serafy obwodnicą autostradową Krakowa, ta mała rzeczka stała się prawdziwym biczem bożym dla mieszkańców Starego Bieżanowa. Po każdych większych opadach deszczu ten śmieszny ciek zamieniał się w szalony górski potok, który nie mieści się w swoim korycie i płynie ulicami i podwórkami willowej dzielnicy.
W końcu, chyba w 2010 przyjechał na Bieżanów Czerwony Jacek i obiecał zrobić z tym porządek.
Rzeczywiście, w okolicach przystanku kolejowego Bieżanów- Drożdżownia wybudowano wielki suchy polder, który miał ująć w karby dziką rzeczułkę.
Kosztowało to pewno wiele milionów, a Regionalny Zarząd Wód dbał o ten obiekt, regularnie koszono trawę, malowano, remontowano.
W oczekiwaniu na wielką wodę.
Wielka woda przyszła w tym tygodniu. Nie wiem kto tym zarządza, ale polder stoi suchy, a Bieżanów wygląda jak Nowa Huta w stanie wojennym.
Pełno wojska i strażaków, którzy starają się ratować majątek mieszkańców.
Pytam się po jaki ***** wybudowano zbiornik retencyjny skoro nie ma nikogo, kto umiałby tym zarządzać?! Przypomina mi się basen narodowy.
Tu macie zdjęcia
https://dziennikpolski24.pl/krakow-zloci...d/36072309