29-01-2019, 02:32
#301
Snorty 40 była w mieście.
Wpadłem w panikę. Myślałem, że nie zdążę zanim wyważą drzwi, więc zacząłem zagęszczać ruchy.
Każda historia ma dwie strony chyba, że jesteś ze stolicy. Mam nadzieję, że wśród osób czytających te krótkie story z różnych zakątków kraju, znajdą się tacy, którzy również byli świadkami, bądź brali udział w opisywanych wydarzeniach. Pewnie wtedy z uśmieszkiem na twarzy przywołacie te sceny z pamięci. Niejeden pomyśli "Aha! To ten gnój mi jebbnął wtedy z grzywy.", a może w kilku przypadkach, będzie to "A więc to ciebie bratku wtedy przekopaliśmy." A ja zapewniam was, śmieję się z tego wszystkiego. Z tych dobrych i z tych złych wspomnień,bo w kupa się trafi na każdej ścieżce życia. W 30 letniej karierze chuligana, nie brakuje kiepskich dni, ale do pary z nimi, są też te udane. Myślę, że jedne i drugie są tak samo ważne. Zatytułowałem ten ostatni rozdział "U siebie i na wyjeździe". Ale w odróżnieniu od innych chuligańskich pozycji księgarskich, ta tutaj na pewno nie jest mydlaną operą.
Aston Villa
Przez lata, sezon po sezonie, mieliśmy mnóstwo spotkań z tak zwaną Villa Youth. Jako ekipę, umieściłbym ich gdzieś po środku tabeli. W sąsiedztwie takich firm, jak Coventry i Derby. Właśnie tam, niewyżej. Co mnie zawsze zadziwia? Birmingham to bardzo duże miasto, a w większości dużych miast, gdzie funkcjonują dwa duże kluby, takie jak Liverpool, Manchester, czy Glasgow, różnica w liczbach jakie reprezentują element "h" pomiędzy oboma klubami jest niewielka. Tymczasem Villa, pomimo olbrzymiej liczby widzów na trybunach, może wystawiać tydzień w tydzień tych samych 50 gości, natomiast przez szeregi Zulusów, przewinęły się przez lata setki chuliganów.
ŚWIEŻO MALOWANE
Wpadłem w panikę. Myślałem, że nie zdążę zanim wyważą drzwi, więc zacząłem zagęszczać ruchy.
Każda historia ma dwie strony chyba, że jesteś ze stolicy. Mam nadzieję, że wśród osób czytających te krótkie story z różnych zakątków kraju, znajdą się tacy, którzy również byli świadkami, bądź brali udział w opisywanych wydarzeniach. Pewnie wtedy z uśmieszkiem na twarzy przywołacie te sceny z pamięci. Niejeden pomyśli "Aha! To ten gnój mi jebbnął wtedy z grzywy.", a może w kilku przypadkach, będzie to "A więc to ciebie bratku wtedy przekopaliśmy." A ja zapewniam was, śmieję się z tego wszystkiego. Z tych dobrych i z tych złych wspomnień,bo w kupa się trafi na każdej ścieżce życia. W 30 letniej karierze chuligana, nie brakuje kiepskich dni, ale do pary z nimi, są też te udane. Myślę, że jedne i drugie są tak samo ważne. Zatytułowałem ten ostatni rozdział "U siebie i na wyjeździe". Ale w odróżnieniu od innych chuligańskich pozycji księgarskich, ta tutaj na pewno nie jest mydlaną operą.
Aston Villa
Przez lata, sezon po sezonie, mieliśmy mnóstwo spotkań z tak zwaną Villa Youth. Jako ekipę, umieściłbym ich gdzieś po środku tabeli. W sąsiedztwie takich firm, jak Coventry i Derby. Właśnie tam, niewyżej. Co mnie zawsze zadziwia? Birmingham to bardzo duże miasto, a w większości dużych miast, gdzie funkcjonują dwa duże kluby, takie jak Liverpool, Manchester, czy Glasgow, różnica w liczbach jakie reprezentują element "h" pomiędzy oboma klubami jest niewielka. Tymczasem Villa, pomimo olbrzymiej liczby widzów na trybunach, może wystawiać tydzień w tydzień tych samych 50 gości, natomiast przez szeregi Zulusów, przewinęły się przez lata setki chuliganów.
ŚWIEŻO MALOWANE
©OVIDA LOCA 19-06 20-21
115 not out
Zawsze 13:12