02-05-2017, 01:37
#1
Po dzisiejszym kuriozalnym meczu z Zagłębiem Lubin nasuwa się refleksja: jak często Cracovii zdarzało się nie wykorzystywać szansy i w wyjątkowo nieprawdopodobny sposób przegrywać lub nie wygrywać ważnych meczów albo takich, których nie wolno było nie wygrać ze względu na okoliczności. Na początku przedstawię kilka a potem może ktoś będzie uzupełniał:
Zaczęło się jeszcze przed pierwszą wojną światową:
26 X 1913 rok - Cracovia - Rapid Wiedeń 1-2(1-0). Mecz niezwykle prestiżowy dla polskiej drużyny bo z mistrzem Austrii i jednym z najlepszych zespołów Europy środkowej i w ogóle kontynentu. A dodatkowo wygrana Cracovii nad mistrzem kraju "okupującego" Polskę miałaby charakter propagandowo-patriotyczny, wszak pobić najlepszy klub kraju zaborcy to byłaby nobilitacja dla zniewolonego narodu przynajmniej w dziedzinie rywalizacji sportowej.
Jest 82 minuta i przy prowadzeniu Cracovii 1-0 (po bramce Kałuży) jest rzut karny dla krakowskiej drużyny. Niestety Traub go nie wykorzystuje i zamiast 2-0 dla Cracovii robi się 1-1 bo po błyskawicznym kontrataku Austriacy wyrównują w 83 minucie (z rzutu karnego dla nich), a dodatkowo w 89 minucie załamana Cracovia traci gola na 1-2. Zamiast więc wygrać z renomowanym przeciwnikiem - wyjątkowo głupio przegrywamy.
10 X 1909 rok - Cracovia - Kassai AC 2-2(2-2). W meczu z mistrzem północnych Węgier Cracovia już po 9 minutach prowadziła 2-0 ale jeszcze do przerwy dała sobie strzelić dwie bramki. Gdy jednak w drugiej połowie prawidłowo zdobyła trzeciego gola, który dałby jej wygraną i co byłoby dla młodziutkiego polskiego piłkarstwa zaszczytem - urażeni Węgrzy zagrozili zejściem z boiska, więc Cracovia z tej zdobyczy zrezygnowała i mecz zakończył się tylko remisem. Tym razem więc nie frajerstwo lecz przesadne dżentelmeństwo jej piłkarzy pozbawiło Cracovię zwycięstwa.
Ciekawostką jest fakt, że o tym meczu Tadeusz Boy-Żeleński napisał "Kuplet futbolisty".
18 IX 1921 rok - Warta Poznań - Cracovia 2-2 (2-1). Mecz rozegrany w ramach pierwszych rozgrywek o mistrzostwo Polski. Jest 90 minuta i przy stanie 2-2 rzut karny dla Cracovii wykonuje Gintel i niestety pudłuje. A jeśliby Cracovia wygrała 3-2 to byłaby jedynym zespołem w historii polskiej piłki nożnej, któremu w jednym sezonie w walce o tytuł udałoby się pokonać wszystkich przeciwników. Wszak pozostałe mecze Cracovia wygrała i był to jedyny jej remis.
2 X 1921 rok - MTK Budapeszt - Cracovia 0-0. Mecz w Budapeszcie z ówczesnym i wielokrotnym mistrzem Węgier i (jak pisano) jednym z najlepszych klubów na kontynencie. Cytat z "Przeglądu Sportowego" opisuje zdarzenie z ostatnich minut meczu: "Tuż przed końcem Kałuża jedzie sam do bramki, lecz nie spieszył się z oddaniem strzału tak, że Szenkey zdołał nadlecieć z tyłu i przeszkodzić zrobieniu pewnej bramki". Zamiast więc pokonać świetny zespół, który przez ostatnie trzy lata wygrał ze wszystkimi zagranicznymi zespołami grającymi z nim w Budapeszcie - Cracovia uzyskuje tylko remis. Tym razem o ironio! z powodu niezdecydowania i frajerstwa samego Kałuży.
15 IX 1923 rok - FC Barcelona - Cracovia 1-1 (0-1). Według relacji ówczesnego "Przeglądu Sportowego" o tym co się dzieje w 77 minucie przy wyniku 1-1: "Po rozbiciu przez Gintla ataku Barcelony osiąga Chruściński w 33 minucie drugiego gola dla Cracovii nie uznanego niesłusznie przez sędziego z powodu rzekomego spalonego." Była więc szansa pokonać Barcelonę w Hiszpanii ale tym razem mieliśmy chyba pecha przez tamtejszego...sędziego.
12 IV 1924 rok - Cracovia - Union Oberschoneweide Berlin 4-4 (3-0). Mecz Cracovii z aktualnym wicemistrzem Niemiec był wyjątkowo kuriozalny i chyba świadczący o fatalnym przygotowaniu kondycyjnym drużyny. Otóż Cracovia do 60 minuty prowadziła aż 4-0 i Niemcy w ciągu pół godziny potrafili odrobić straty, w tym ostatnią bramkę zdobyli w 88 minucie po trafieniu samobójczym Górki (zastąpił Zastawniaka).
Tak było przed pierwszą i drugą wojną.
Przykłady frajerstwa z późniejszych lat:
26 VI 1977 Cracovia - Resovia 0-0. Ostatni mecz sezonu w trzeciej lidze i wygrana daje Cracovii awans do drugiej ligi.
Niestety Cracovia strasznie rozczarowuje rekordowo liczną publiczność i zaledwie remisuje, choć w poprzedniej rundzie z tą samą Resovią wygrała w Rzeszowie 2-0.
12 VI 2005 Amica Wronki - Cracovia 3-2(0-1). Remis daje w tym meczu Cracovii awans do europejskich pucharów. Niestety - mimo, że Pasy prowadzą do 73 minuty 2-0, w ciągu niewiele ponad kwadransa bezmyślnie tracą gola po golu,a ostatnią bramkę na 2-3 w doliczonym czasie gry w 91 minucie.
18 XI 2016 Piast Gliwice - Cracovia 2-2. W doliczonym czasie gry Budziński zdobywa bramkę na 2-1 i na 25 sekund przed końcem doliczonego czasu gry Cracovia ma piłkę i zamiast ją przytrzymać, traci niecelnym krosowym podaniem. Piast robi tzw. "wrzutkę na aferę", bezmyślny faul, rzut karny i tylko 2-2. Mecz może nie tak ważny czy prestiżowy ale okoliczności straty punktów "nieziemskie".
Po tych nonsensownych wynikach aż chce się zacytować starożytnego rzymskiego pisarza Terencjusza:
"Życie ludzkie jest jak gra w kości. Jeśli nam się nie dostała do rąk ta kość, którą chcemy, trzeba się starać jak najlepiej wyzyskać tę, która nam była przez los sądzona".
Cracovia niestety albo przez swoich piłkarzy albo przez trenera albo sędziego nie potrafiła tej kości która przez los w tych meczach była jej sądzona - jak najlepiej wyzyskać.
Tych frajerskich, pechowych, bezmyślnych, nieprawdopodobnych porażek czy strat punktów było w historii Cracovii zarówno tej dawnej jak i najnowszej dużo więcej. Jak będę miał czas to jeszcze coś dodam, a jak ktoś sobie coś przypomina niech uzupełni tę listę.
Zaczęło się jeszcze przed pierwszą wojną światową:
26 X 1913 rok - Cracovia - Rapid Wiedeń 1-2(1-0). Mecz niezwykle prestiżowy dla polskiej drużyny bo z mistrzem Austrii i jednym z najlepszych zespołów Europy środkowej i w ogóle kontynentu. A dodatkowo wygrana Cracovii nad mistrzem kraju "okupującego" Polskę miałaby charakter propagandowo-patriotyczny, wszak pobić najlepszy klub kraju zaborcy to byłaby nobilitacja dla zniewolonego narodu przynajmniej w dziedzinie rywalizacji sportowej.
Jest 82 minuta i przy prowadzeniu Cracovii 1-0 (po bramce Kałuży) jest rzut karny dla krakowskiej drużyny. Niestety Traub go nie wykorzystuje i zamiast 2-0 dla Cracovii robi się 1-1 bo po błyskawicznym kontrataku Austriacy wyrównują w 83 minucie (z rzutu karnego dla nich), a dodatkowo w 89 minucie załamana Cracovia traci gola na 1-2. Zamiast więc wygrać z renomowanym przeciwnikiem - wyjątkowo głupio przegrywamy.
10 X 1909 rok - Cracovia - Kassai AC 2-2(2-2). W meczu z mistrzem północnych Węgier Cracovia już po 9 minutach prowadziła 2-0 ale jeszcze do przerwy dała sobie strzelić dwie bramki. Gdy jednak w drugiej połowie prawidłowo zdobyła trzeciego gola, który dałby jej wygraną i co byłoby dla młodziutkiego polskiego piłkarstwa zaszczytem - urażeni Węgrzy zagrozili zejściem z boiska, więc Cracovia z tej zdobyczy zrezygnowała i mecz zakończył się tylko remisem. Tym razem więc nie frajerstwo lecz przesadne dżentelmeństwo jej piłkarzy pozbawiło Cracovię zwycięstwa.
Ciekawostką jest fakt, że o tym meczu Tadeusz Boy-Żeleński napisał "Kuplet futbolisty".
18 IX 1921 rok - Warta Poznań - Cracovia 2-2 (2-1). Mecz rozegrany w ramach pierwszych rozgrywek o mistrzostwo Polski. Jest 90 minuta i przy stanie 2-2 rzut karny dla Cracovii wykonuje Gintel i niestety pudłuje. A jeśliby Cracovia wygrała 3-2 to byłaby jedynym zespołem w historii polskiej piłki nożnej, któremu w jednym sezonie w walce o tytuł udałoby się pokonać wszystkich przeciwników. Wszak pozostałe mecze Cracovia wygrała i był to jedyny jej remis.
2 X 1921 rok - MTK Budapeszt - Cracovia 0-0. Mecz w Budapeszcie z ówczesnym i wielokrotnym mistrzem Węgier i (jak pisano) jednym z najlepszych klubów na kontynencie. Cytat z "Przeglądu Sportowego" opisuje zdarzenie z ostatnich minut meczu: "Tuż przed końcem Kałuża jedzie sam do bramki, lecz nie spieszył się z oddaniem strzału tak, że Szenkey zdołał nadlecieć z tyłu i przeszkodzić zrobieniu pewnej bramki". Zamiast więc pokonać świetny zespół, który przez ostatnie trzy lata wygrał ze wszystkimi zagranicznymi zespołami grającymi z nim w Budapeszcie - Cracovia uzyskuje tylko remis. Tym razem o ironio! z powodu niezdecydowania i frajerstwa samego Kałuży.
15 IX 1923 rok - FC Barcelona - Cracovia 1-1 (0-1). Według relacji ówczesnego "Przeglądu Sportowego" o tym co się dzieje w 77 minucie przy wyniku 1-1: "Po rozbiciu przez Gintla ataku Barcelony osiąga Chruściński w 33 minucie drugiego gola dla Cracovii nie uznanego niesłusznie przez sędziego z powodu rzekomego spalonego." Była więc szansa pokonać Barcelonę w Hiszpanii ale tym razem mieliśmy chyba pecha przez tamtejszego...sędziego.
12 IV 1924 rok - Cracovia - Union Oberschoneweide Berlin 4-4 (3-0). Mecz Cracovii z aktualnym wicemistrzem Niemiec był wyjątkowo kuriozalny i chyba świadczący o fatalnym przygotowaniu kondycyjnym drużyny. Otóż Cracovia do 60 minuty prowadziła aż 4-0 i Niemcy w ciągu pół godziny potrafili odrobić straty, w tym ostatnią bramkę zdobyli w 88 minucie po trafieniu samobójczym Górki (zastąpił Zastawniaka).
Tak było przed pierwszą i drugą wojną.
Przykłady frajerstwa z późniejszych lat:
26 VI 1977 Cracovia - Resovia 0-0. Ostatni mecz sezonu w trzeciej lidze i wygrana daje Cracovii awans do drugiej ligi.
Niestety Cracovia strasznie rozczarowuje rekordowo liczną publiczność i zaledwie remisuje, choć w poprzedniej rundzie z tą samą Resovią wygrała w Rzeszowie 2-0.
12 VI 2005 Amica Wronki - Cracovia 3-2(0-1). Remis daje w tym meczu Cracovii awans do europejskich pucharów. Niestety - mimo, że Pasy prowadzą do 73 minuty 2-0, w ciągu niewiele ponad kwadransa bezmyślnie tracą gola po golu,a ostatnią bramkę na 2-3 w doliczonym czasie gry w 91 minucie.
18 XI 2016 Piast Gliwice - Cracovia 2-2. W doliczonym czasie gry Budziński zdobywa bramkę na 2-1 i na 25 sekund przed końcem doliczonego czasu gry Cracovia ma piłkę i zamiast ją przytrzymać, traci niecelnym krosowym podaniem. Piast robi tzw. "wrzutkę na aferę", bezmyślny faul, rzut karny i tylko 2-2. Mecz może nie tak ważny czy prestiżowy ale okoliczności straty punktów "nieziemskie".
Po tych nonsensownych wynikach aż chce się zacytować starożytnego rzymskiego pisarza Terencjusza:
"Życie ludzkie jest jak gra w kości. Jeśli nam się nie dostała do rąk ta kość, którą chcemy, trzeba się starać jak najlepiej wyzyskać tę, która nam była przez los sądzona".
Cracovia niestety albo przez swoich piłkarzy albo przez trenera albo sędziego nie potrafiła tej kości która przez los w tych meczach była jej sądzona - jak najlepiej wyzyskać.
Tych frajerskich, pechowych, bezmyślnych, nieprawdopodobnych porażek czy strat punktów było w historii Cracovii zarówno tej dawnej jak i najnowszej dużo więcej. Jak będę miał czas to jeszcze coś dodam, a jak ktoś sobie coś przypomina niech uzupełni tę listę.