02-05-2017, 22:51
#21
(02-05-2017, 18:06)Merano napisał(a): październik 66. z Zawiszą na Kałuży. Cracovia gniecie nieprawdopodobnie. Jedna kontra i Zawisza strzela gola (po założeniu siatki Chemiczowi).chyba jednak zaczynam mieć sklerozę. Pisałem z pamięci - byłem pewien że siata była przy 1. golu i że bronił Jałocha. Bo jednak ta puszczona bramka - to szmata była przeokrutna (tu się zgadzamy
Też zapamiętałem ten mecz, bo wówczas wywarł on na mnie ponure wrażenie. Sytuacja wyglądała tak: po poprzedniej kolejce był czas na reprezentację i Pasy wyjechały na zgrupowanie do Jugosławii, co dobrym pomysłem chyba nie było. Po kilku porażkach pod rząd byliśmy z 7 punktami na 10 miejscu, tak mam zapisane w moich notatkach. Ale tak się składa, że wszystkie 3 wojskowe drużyny (Legia, Zawisza i Śląsk) były wtedy w tabeli za nami. Czerwoną latarnią była Pogoń.
Sędziował facet z Sosnowca (Zagłębie prowadziło w tabeli). Pogoda była rzeczywiście pod psem. Była niedziela, godziny obiadowe (mecz o 14-tej) ale było ciemno jak późnym wieczorem, nad Krakowem wisiały chmurzyska, od Błoń powiewał zimny wiatr, ale jakiegoś większego deszczu nie zapamiętałem.
Nasi rozpoczęli od huraganowych ataków na bramkę od strony Cichego Kącika, nic jednak nie wychodziło. Z wyjątkiem jednego, już nie pamiętam kto był faulowany przed szesnastką około 10-tej minuty, i sędzia zagwizdał wolnego. Piłkę ustawił Rewilak i pięknym strzałem umieścił ją nad murem w siatce. Do dziś nie wiem dlaczego czarny z Sosnowca tej bramki nie uznał. Potem sprawdzałem, że nawet autorzy relacji w ogólnopolskich gazetach nie wiedzieli dlaczego. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowo, bramkarz Zawiszy grał bezbłędnie, a nasi stracili mnóstwo sił.
Po przerwie z minuty na minutę gra stawała się praktycznie wyrównana. Zawisza miał niewysokich ale szybkich napastników Szaryńskiego, Pieszkę i Untona, więc idealną dla nich taktyką była gra z kontry. Szczególnie słaby technicznie Chemicz nie dawał sobie rady. Cierpła nam na trybunie skóra, kiedy Zawisza przeprowadzał kontry lewą stroną.
Jeśli chodzi o pozostałe okoliczności tego meczu, to są między nami dość istotne niezgodności. Nie jestem wprowadzony w szczegóły imprezowo-towarzyskie, więc co do tych szczegółów się nie chcę wypowiadać. Ale co do faktów, jak najbardziej.



Przepraszam za wprowadzenie w błąd. I dziękuję za sprostowanie.
Natomiast nie wiem o jakie okoliczności towarzyskie Waści chodzi. O co mam pretensje do H.J. - to wszyscy powinni wiedzieć, ale to nie temat do wałkowania (chyba, że w innym temacie, choć ze względu na upływ czasu...) Są to względy czysto sportowe. No może sportowo-finansowe

