Polacy dziś pokonali Brytyjczyków 4-1, wynik zapewniliśmy sobie podobnie jak przedwczoraj z Holandią w 3 tercji (z Holendrami na prowadzenie wyszliśmy w 52 minucie bodajże). Zostały nam mecze z Estonią i Koreą. Ten pierwszy jest przeciw gospodarzom, ale powinno pójść gładko, za to ten drugi, ostatni w mistrzostwach wygląda na to, że będzie decydował o awansie. Dziś Koreańczycy mają akurat gospodarzy i dopiero będą grali, więc na ten moment są za nami, ale dzień w dzień korespodnencyjnie osiągali wyniki podobne lub lepsze od naszych - z Brytyjczykami byli o 1 gola gorsi (oni 4-2, my 4-1, ale to podobne wyniki, zwłaszcza że w 37 minucie prowadzili już 3-0 i nie musieli się forsować), ale z Chorwatami wyszli lepiej o 5 goli z przodu i 1 z tyłu (oni 7-0, my 2-1). Z drugiej jednak strony warto tutaj zaznaczyć, że to będzie 5-ty mecz w ciągu tygodnia, a w kwestii "kondycyjnej" my wyglądamy ciut lepiej. 3-cie tercje wygrywaliśmy i to goniąc wynik lub remisowaliśmy, odpowiednio 0-0 z Chorwacją przy stanie 2-1 w 40 minucie, 5-1 z Holandią przy stanie 1-2 po 2 tercji i 3-0 przy stanie 1-1 z Brytyjczykami. Co do Koreańczyków to 3-cie tercje albo nie wytrzymują, albo się oszczędzają nie mając potrzeby naciskać? Mieli 1-2 z Brytyjczykami, ale od stanu 3-0 po 2 tercjach i 1-0 z Chorwacją, ale od stanu 6-0. Pytanie jaka jest tego przyczyna stanowi tu rzecz jasna klucz, ale żeby na to miarodajnie odpowiedzieć trzeba byłoby zobaczyć jak oni "wyglądali" w tych 3-cich tercjach.