Po zatwierdzeniu poprzedniej relacji zorientowałem się,że kompletnie nic,a nic nie wspomniałem o klimacie panujacym na mieście.Nie gdzie kto rządzi(choć to też ważne) tylko jak smakowało żarcie,picie i jak prezentowały się miejscowe kobiety,bo tym aspektom równiez poświęcony jest ten temat.
I zeby po raz kolejny nie popełnic podobnego błędu dzisiejsze wspomnienia z Zagrzebia rozpocznę właśnie o tych jakze waznych dla kibica spraw.
Do Chorwacji zawitaliśmy w sloneczną ,majową sobotę,dzień w którym miejscowe Dinamo podczas meczu z Hajdukiem Split mialo zapewnić sobie kolejne mistrzostwo kraju.Wobec takiego wydarzenia oczekiwania mielismy więc olbrzymie.
Szybko ogarneliśmy miejscówke do spania i żądni wrażeń ruszylismy na miasto,które wyglądem sporo odbiegało od tych znanych nam dotychczas tylko z pocztówek z Dalmacji.Ten kto jeszcze nie był niech zapamieta,ze będąc w Chorwacji niech nie spodziewa się w Zagrzebiu Dalmacji

.
Jak prawdziwi turyści po kilkunastu minutach trafiamy na miejscowy Rynek Główny przez który przejeżdza tramwaj.Pogoda dopisuje,dzień nie zmusza do pracy,ale na miescie raczej puchy ponoć spowodowane duzym bezrobociem panujacym wśród mieszkańców centralnej Chorwacji.
Do meczu pozostaje kilka godzin,a szalikowców na mieście jak na lekarstwo.Wspólnie dochodzimy do wniosku,że najwidoczniej kolejne mistrzostwa się miejscowym przejadły,a skoro o jedzeniu mowa to wypadałoby przetestwowac miejscową kuchnię.
Pizzy ,którą mi podano nie powstydzilby się chyba żaden hindus,nigdy jej nie zapomnę,bo pierwszy raz jedząc płakalem.Nie opiszę walorów smakowych dań które konsumowałem przez kolejne dni z powodu przepalonych kubków smakowych do końca wyjazdu.
Dziewczyny tez tam jakies niemrawe mieli.
Spotykamy jedną pod wiatą na przystanku tramwajowym.Ona czyta książke ,my sprawdzamy rozklad.Po chwili ,gdy dalej pochyleni debatujemy nad rozkładem ona wstaje i przechodzi na druga stronę ulicy by z tej pozycji oczekiwac na swój numer.Dodam tylko,ze tego dnia rzęsiście padal deszcz

Po chwili podjeżdża nasz do którego wsiadamy ostatnim wejściem.Okazuje się ,że na cały tramwaj oprócz nas przypada jedna pasażerka mimo tego,zeby zwrócic na siebie uwage po chwili wstaje i przechodzi na sam początek składu.A tramwaje mieli dłuuugie.
Podsumowując. W czasie kiedy tam byliśmy Zagrzeb jawił mi się miastem smutnym z równie smutnymi babami i jedzeniem , po którym tez za wesoło nie było.
A skoro znowyu jesteśmy przy jedzeniu to przejdźmy do dania głównego,czyli meczu.
Jedziemy w stronę stadionu prawie pustym tramwajem,trochę rozczarowani atmosfera panującą w mieście,kiedy naszym oczom ukazuje się knajpiany szyld z logo Bad Blue Boys
![[Obrazek: 2qd0s5f.jpg]](http://i62.tinypic.com/2qd0s5f.jpg)
Decyzja na ten widok jest jedna.Wysiadamy na najbliższym przystanku i idziemy do tego lokalu na piwo.Wchodzimy do środka ,a tam przy muzyce Oi ,piwie i wynikach z telegazety siedzi pełno starych skinheadów.Po ich spojrzeniach jasno wynikało,że nasza wizyta troche ich zaskoczyła,a zdezorientowany barman polal nam cztery piwa,które kontrolnie zaczęliśmy sączyć na chodniku przed knajpą.
Po kilku minutach podbił do nas młodzieżowiec w czapeczce Burberry i koszulce Stone Island(nazwijmy go Casual),czyli troche inaczej ubrany niż jego starsi koledzy z pytaniem skąd,gdzie i po co sie tu znaleźliśmy.
Dostaliśmy info,że nie przepadają tutaj za zagraniczniakami i normalnie to bez względu na przynależność narodową leją przyjezdnych po mordach jak leci.
Do tego cały czas muszą być na oriencie,bo Zagrzeb oświatą stoi co przyciąga tabuny studentów z Dalmacji(czyt. kibiców Hajduka),a u nich podobnie jak u nas w latach 90tych student za swój klub w ryja dać lubi tudzież zorganizawać jakąs akcję zaczepną na flagę przeciwnika z próba włamu do knajpy włącznie
![[Obrazek: 20sx9c5.jpg]](http://i59.tinypic.com/20sx9c5.jpg)
I tak sobie tych ciekawostek sluchaliśmy,kiedy nagle ktoś od nas wypalił,ze w sumie to mamy tutaj znajomego kibica Dinama(zwany pózniej Liderem).Tym znajomym miał byc kolega naszego kolegi z Cracovii,który tego Chorwata poznał pracując poza granicami Polski.Opowiadał nam o nim kilkukrotnie,więc jego pseudonim i staniwisko jakie piastował w strukturach BBB mocno zakorzeniło się w naszej pamieci.Niemniej nie zakładaliśmy przed wyjazdem wogóle,że przyjdzie nam na miejscu weryfikować czy to faktycznie jeden z ich liderów ,czy nie

.
Casual jak to usłyszał to najpierw tylko nabrał piwa w usta,a później stwierdził,że osobiście nas do niego zawiezie tramwajem,a jakże!
Wśród nas w jednym momencie wradł się mały znak zapytania tzn. co się stanie jak ten nasz kolega znał Lidera tylko z opowiadań innych Chorwatów pracujących z nim na emigracji?
Wbijamy pod knajpe zlokalizowaną w sąsiedztwie stadionu pod którą spożywala piwo duza konkretna banda kiboli Dinama i czekamy na Lidera po którego udal się Casual.Lider pojawia sie po chwili,a nam po krotkiej chwili udaje się wyjaśnić od kogo jesteśmy co kwituje szerokim uśmiechem ,a naszego kolega okresla mianem krejzi,czy jakos tak.
Casualowi każe skoczyc natychmiast po piwo ,a nas zaprasza do wspólnego ogłądnięcia meczu z sektora BBB.
Malo tego w czasie drogi na stadion,kiedy dostaje cynk o podjeżdzjacych pod kasy gości samochodach osobowych z kibicami Hajduka zaprasza nas równiez na wspólne ich powitanie ,co jednak zostaje udaremnione przez tych co zawsze.
Prawie czterdziestotysieczny stadin narodowy Maksimir tego dnia zapelnia sie moze w jednej trzeciej w tym kilkusetosobową delegacją Hajduka i czterema osobami z Krakowa.
![[Obrazek: 2cxvwc9.jpg]](http://i57.tinypic.com/2cxvwc9.jpg)
Wg słów Lidera jestesmy taka pierwsza zagraniczną w historii zaproszona na sektor BBB.Ale żeby nie było tak kolorowo to w przerwie na klatce schodowej dochodzi na nasz temat do dyskusji pomiedzy liderami dwóch frakcji dyktujacych warunki wśród BBB.Dla wyjaśnienia dodam,ze w czasie kiedy tam gościlismy nie było jeszcze oficialnej wojny pomiedzy prezydentem klubu,a BBB niemniej cały czas trwal wewnetrzy konflikt o wpływy miedzy dwoma największymi ekipami BBB.Nie przeszkadalo im to jednak siedziec razem na jednej trybunie(środek trybuny był granicą).
Jak wszyscy kibice na świecie tak i BBB mają nie po drodze z milicją co potwierdziły starcia pomiedzy jednymi i drugimi trwające całą druga połowę.Ciekawostka był fakt,ze w czasie walk milicja oficialnie posilkowała się rzucanymi w nią krzeselkami dzięki czemu wywiązala się całkiem ciekawa wymiana
![[Obrazek: 23th05u.jpg]](http://i57.tinypic.com/23th05u.jpg)
Dogrywka pomiedzy obiema stronami nastąpila po meczu pod wspomniana wcześniej knajpą,dużo rannych ,wszedzie krew ogólnie rozpierdol naprawde konkretny.Jeden kolega z Krakowa zapracował na wyróżnienie poniewaz w pewnym momencie popisał się refleksem i odbił Lidera z rąk chorwackiego milicjanta.
Po tej przygodzie odbiliśmy w boczną uliczkę,a po chwili zaparkował koło nas czarny golf z którego dwóch typów doradziło nam wejście do środka.Okazało się,ze byli z przyjaznej nam frakcji i przycięli nas juz na stadionie,a teraz wiozą w spokojne miejsce jakim okazała sie knajpa z dużym obrazem naszego kibica Papieza pełna kiboli świetujacych kolejne Mistrzostwo Chorwacji
