Skoro Hanku, korzystamy z terminologii rodzinnej to powiem że porównam stan niektórych forumowiczów do młodego dorobkiewicza, który oprócz gadania nic jeszcze nie osiągnął, a kiedy przyjdzie pierwsza porażka - skulony wraca do rodzinnego domu.
I tak trochę tłumacząc o co mi chodzi: jesteśmy jako kibice na takiej amplitudzie:
- jest nadzieja na wyniki (bo początek sezonu, bo transfery, bo sparingi, bo zwycięstwo): "jedziemy na mistrzostwo", "puchary", "z kim możemy grać w eliminacjach"
- jest gorszy okres (bo przegraliśmy mecz): "spadamy", "trener do wymiany", "piłkarze do rozgonienia"
Dziś jesteśmy w tej pierwszej grupie, stąd mój apel o trochę więcej pokory - żeby nie zapomnieć że dosłownie jutro możemy być w grupie drugiej, gdzie zacznie się nawalanie. A to na pewno drużynie nie pomoże.
Stąd uważam - wymagajmy realnie, a nie na "hurra" to i może porażki wtedy łatwiej przyjdzie przełknąć porażkę (a na pewno chłodniej spojrzeć na następne mecze, bez katastrofizmu).